Sztuczki

Dragon (Seth)
Nie debilu, nie chodzi o smoki. Jakbyś jednak posiedział ze starym molem Hemsworthem, to byś wiedział. Mówimy tu o starej formacji żołnierzy francuskich. Na początku walczyli pieszo, a przemieszczali się na koniach, potem coraz częściej wykorzystywali konie w walce. Posługiwali się zarówno bronią białą jak i krótką palną. Najlepsze w tych facetach było to, że hołdując odwiecznej tradycji francuskiej, potrafili migusiem wskoczyć na konia, nawet w trakcie bitwy, by następnie spieprzać gdzie pieprz rośnie.

Dwa w Jednym (Czasie) (Leminkainen)
Ta sztuczka ponoć wywodzi się od walczących w Afganistanie żołnierzy Specnazu. Wystrzeliwali oni pierwszy nabój z granatnika po stromym torze, ładowali następny i odpalali go bardziej płasko. Oba pociski dolatywały mniej więcej w tym samym momencie i siały o wiele większy zamęt niż pojedyncze strzały.

Efektywnie, nie znaczy oszczędnie. (Seth)

Pamiętasz, że w Vegas jest kino, nie? No, i właśnie tam widziałem taki stary film. Że niby są dwa światy, złudny codzienny i prawdziwy kontrolowany w dużej mierze przez maszyny. I tam była taka scena, jak jedna babka biegła po ścianie i strzelała z dwóch MP5-tek. A teraz chodźmy do najbliższej ściany…

From Zero to Hero (Sidson)

Czarnego Hugona spotykałem pare razy w moim życiu. Za pierwszym razem, był śmieciem na kółkach. Za drugim coś tam umiał, ale i tak się z niego śmiali. Za trzecim już nikt sie nie śmiał. Za czwartym tłumaczył innym jak to sie robi. I za każdym następnym razem ten koleś umiał coraz więcej i więcej. Zapytałem go, jak on to robi. A on na to: "Byłem zerem, wkurwiało mnie to, więc postanowiłem być najlepszy".

Harder, Better, Faster, Stronger (Sidson)

Work it harder, make it better, do it faster, make us stronger... Jesteś zajebisty. Umiesz robić wszystko!

Karabinier (Seth)
Wracamy do Francji - tym razem Hemsworth opowiadał mi o późniejszej lekkiej kawalerii francuskiej, która walczyła pistoletami. Widzisz, mieli taki fajny manewr - najpierw galopowali na pikinierów, czy inną piechotę, a potem, tuż przed nimi, wyhamowywali i zmuszali swoje konie do stanięcia dębem. Zaskoczona piechota tylko patrzyła się do góry, gdy oni strzelali do nich trzymając się swych koni samymi udami!

King Bruce Lee Karate Mistrz (Sidson)

Skończyła mi się amunicja. Nie wiem jak to się stało, ale na jednego gościa zabrakło mi kul. Całe szczęście, że lalusia spotkało to samo. Więc wyjmuję gazrurkę i z uśmiechem na ustach idę w jego stronę. Tamten uśmiecha się szerzej ode mnie, mówi: "Ja jestem King Bruce Lee Karate Mistrz..." i ustawia się w jakiejś dziko wyglądającej pozycji. Szkoda tylko, że nie był wystarczająco skapnięty, żeby zauważyć, że Raul ma jeszcze pociski.

Kookabura (Sidson)

Jak byłem w NY, to spotkałem tam jednego gościa. Okazał się być tajniakiem rządowym i podszywał się pod mojego wspólnika. Ubierał się jak on, nałożył dopasowaną maskę... jednak najlepsze było to, że mówił dokładnie tym samym głosem, co Jack. Nie wiedział, jednak, że dzień wcześniej Jack zarobił ode mnie kulkę  w czerep, bo chciał zwiać z ładunkiem. To samo zrobiłem z tajniakiem.

Kosiarz (Seth)

Na Froncie mieliśmy w drużynie Jake’a, najlepszego KM-istę, jakiego poznałem. Facet potrafił skosić tyle maszyn jedną serią…

Kukułka (Sidson)

Mówią, że największą sztuką jest zabrać komuś coś z kieszeni. Błąd. Największą sztuką jest takie umieszczenie mu czegoś w kieszeni, żeby nie wiedział, że coś dostał. Bo trudniej jest włożyć niż wyjąć. Taka uniwersalna maksyma dla Ciebie, młody.

Mad Minute (Leminkainen)

Podczas przeładowania oko i przyrządy celownicze pozostają wciąż w lini, szukają następnego celu. W sumie najcięzej się przyzwyczaić do tego że kątem oka widzisz ruch dłoni. Jeśli dobrze się do tego zabierzesz i trochę poćwiczysz to dojdziesz do takiej wprawy że zanim skończysz przeładowywać i sięgniesz do spustu będziesz już miał broń wycelowana w kolejny cel.

Mozambique Drill (Leminkainen)

Technikę tę opracował Jeff Cooper, teoretyk i praktyk strzelectwa sportowego i praktycznego, na podstawie doświadczeń swojego ucznia Mike’a Rousseau z walk w Mozambiku. Miał on pare sytuacji w których pomimo wpakowania dwóch strzałów w klatkę piersiową naćpany i zdeterminowany przeciwnik był w dalszym ciągu zdolny do walki. Rozwiązanie było proste – dwa strzały w klatkę piersiową a kiedy przeciwnik się zachwieje trzeci strzał w głowę.

Pechowy Wtorek (Seth)

Dlaczego wtorek? Bo wtedy ja i Dave odbieraliśmy kokainę od jakiegoś dilera. Wysłał nas Elwood, no i nie zamierzaliśmy tego spieprzyć, bo byśmy zawiśli. Nie wiem dlaczego, ale ci kolesie, po oddaniu towaru, zaczęli do nas strzelać. Ja skoczyłem za jakiś murek, a Dave schował się w wejściu jakiegoś domu. Podniósł Minima i stwierdził „No toście się, kurwa, doigrali”, nacisnął spust… KLIK! Taśma wypadła. Spojrzał w dół, potem na mnie i stwierdził „Te cholerne wtorki…”

Przedrzeźniacz (Sidson)

Kiedyś byłem na północy, na Froncie. Dni i noce mijały wśród odgłosów walk i huku wybuchów. Jednak czasami, gdy wszystko ucichało przy ognisku siadał Robert i zaczynał swoje opowieści. Opowieści opowiadały o nas, żołnierzach frontowych, naszym dowództwie, molochu... Jednak Rob miał niesamowity dar parodiowania odgłosów i głosów, przez co potrafiliśmy się śmiać, mimo braku powodów.

Przyczajony tygrys, ukryty mutant (Sidson)

Od wielu lat tropiłem mutanty. Dali mi zlecenie na jakiegoś mutasa mieszkającego w jaskiniach niedaleko Louisville. Więc grzecznie przeszukuje jaskinię za jaskinią. W jednej spotykam naukowca, który częstuje mnie jedzeniem i poleca poszukać po drugiej stronie gór... On chyba... o kurwa...

Psi nos (Sidson)

Tak! Jestem treserem bestii! Tak! Mój wąchacz umie tropić! Tylko, kurwa, nie dziś bo ma katar! Co...? Ty go wytropisz? Masz lepszy węch od niego? Chyba Cię pogięło.

Szybka Rozbiórka (Seth)

Nowy York jest miejscem, gdzie można znaleźć najwięcej wykształconych ludzi, szczególnie inżynierów - prężnie się rozwijają, ciągle budują, to i nie dziwota. Ale zanim się postawi coś nowego, często trzeba usunąć coś co stało tam wcześniej. Tą wiedzę można zastosować też do innych celów.

Śmierć w Tłumie (Seth)

Anthon był dziwnym człowiekiem. Bardzo cichy, ale pewny siebie, uwielbiał bawić się nożami wszelkiej maści. Jego ulubionym popisem był, jak to sam nazwał, pochód inwalidów. Facet szedł przez tłum, a ludzie za nim zaczynali potykać się, upadać, chwytać za uda - wszystko przez mały nożyk do obierania owoców w jego dłoni.

Take Cover! (Seth)

Kiedy walczysz na Froncie zazwyczaj działasz odruchowo. Wypruć cały magazynek, podnieść inny karabin. I kiedy słyszysz jeszcze jakiegoś oficera, który cudem ocalał i jeszcze wrzeszczy „Take cover!”, to wiesz, że trzeba się schować. I to szybko.

To był on! (Sidson)

Nigdy się tak nie uśmiałem, jak stojąc wtedy w Vegas. Popijam sobie piwko przed barem, patrzę a tam koleś wyjmuje drugiemu papierosy z kieszeni. Prawo sprytniejszego. A tam koleś się odwraca i wrzeszczy: "ten skurwiel ukradł mi papierosy!". A złodziej jak gdyby nigdy nic: "To nie ja! To on!" i wskazuje na gangera obok. I był wpierdol...

To be, kurwa, or not to be! (Seth)

Ranek. Ból głowy, podkrążone oczy, ślina kapie z półotwartych ust. Tak, mój kolega jest normalny. Po prostu po wstaniu z wyra zakłada jedną skarpetkę i się wyłącza. Budzi go dopiero zapach jajecznicy.

You shall not pass! (Sidson)

Clarise. Na dźwięk tego imienia w naszej drużynie zapada cisza. Nasza specjalistka od broni ciężkiej poświęciła się dla nas. Uciekaliśmy wąskim kanałem przed zgrają mutków. Były jakąś minutę za nami. W pewnym momencie Clarise zatrzymuje się, odwraca, rozstawia karabin i szepcze: "Ja ich zatrzymam. Biegnijcie dalej." Próbuję ją przekonać, ale to na nic. Na końcu korytarza już widać światła pochodni. Uciekliśmy. "You shall not pass, fuckers!" to ostatnie słowa jakie usłyszeliśmy. Potem tylko rytmiczny warkot karabinu...

Z boku (Seth)
Uspokój się, przecież cię nie wyzywam. Nie powiedziałem "zboku", tylko "z boku". Chodzi mi o taki specyficzny styl jazdy na koniu, czaisz facet? No. Widziałem jak Indiańce tak robią. Wieszają się z boku konia i dyrdają przed siebie. Nie żeby było to wygodne. Ale weź spróbuj trafić takiego, kurwa. A konia nie mogłem zranić, bo Manlincher urwałby mi głowę. W końcu własność rancza, nie?