Jestem Will Trueman.
Słyszałem, że wybieracie się w okolice Oklahomy. Pozwólcie, że
was przed czymś ostrzegę. Byłem tam trzy miesiące temu, jako
jeden z najemników wynajętych do ochrony konwoju przewożącego
paliwo na zachodnie wybrzeże. Wszystko było w jak najlepszym
porządku. Codziennie świeżo upolowane mięsko do jedzenia, chlanie
przy ognisku... Sielanka. Któregoś dnia jednak musieliśmy
przekroczyć Missisipi, która, jak wszyscy wiemy, jest spienionym
płynącym ściekiem. Tyle, że ten ściek ma często szerokość
ponad półtora kilometra. Kiedy przeprawialiśmy się barką, jedna
z lin mocujących ładunek pękła i kilka beczek z ropą wypadło z
ciężarówki i zanurkowało w odmętach. Jednak byliśmy na to
przygotowani... Każda barka miała na pokładzie od 3 do 5
mutków-niewolników, którzy wyławiali wszystko, co tonęło. Tak
też stało się i teraz. Jedna z beczek musiała w coś uderzyć, bo
po wyłowieniu w jej górnej części znaleźliśmy dziurę. Szef
zawyrokował, że „nie przeszkodzi to nam w żaden sposób sprzedać
jej któremuś z tych zachodnich ciemniaków”. Załataliśmy dziurę
i płynęliśmy dalej. Problemy zaczęły się dużo później...
Jechaliśmy już od
tygodnia w stronę Vegas. Każdej nocy w ciężarówkach słychać
było hałasy i z każdym dniem odkrywaliśmy coraz więcej
dziurawych beczek. Atmosfera nie była przyjemna. Mimo że nikomu nic
nie udowodniono, to niemal codziennie wykonywane były tortury na
podejrzanych o sabotaże, powoli oddalała się też wizja godziwej
zapłaty. Coraz większa część konwojujących wolała zwiać w
nocy, niż dalej strzec tego przeklętego konwoju. Ja zostałem. Gdy
dojechaliśmy w okolice Vegas, było nas co najmniej pięć razy
mniej niż kiedy wyruszaliśmy. Wielu z tych, którzy zostali,
zrezygnowało z ochrony drogi powrotnej konwoju. Jednym z nich byłem
ja i dlatego mogę wam teraz powiedzieć, co widziałem. Stacja
paliwowa, na której się zatrzymałem jako ochroniarz, była
ogromna. Codziennie tankowało tam nawet sto pojazdów! Którejś
nocy usłyszałem dziwne hałasy z wnętrza kanistrów i zbiorników
z paliwem. Hałasy, które słyszeliśmy każdej nocy konwojowania.
Wtedy też pierwszy raz zobaczyłem te stwory. Ropniaki, bo tak
nazwałem te malutkie potworki, trochę przypominały małe małpki,
jakie widziałem w Kansas ZOO. Okrągłe ciałko z wielkimi oczami,
krótkie rączki i nóżki tworzyły raczej groteskowy obraz. Jednak
były ich setki. Poruszały się bardzo powoli, jakby miały
trudności z odlepieniem kończyn od podłoża. Po tym, jak
otrząsnąłem się z szoku, nie miałem czasu na dobycie broni, więc
złapałem pobliski pręt i starałem się z jego pomocą odpędzać
stwory. Jednak moje ciosy nie robiły na nich wrażenia. Jeżeli
nawet trafiłem któregoś, rozpadał się, po czym ponownie zlepiał
i szedł w moją stronę. Uciekłem. Wsiadłem na pobliski motor,
odpaliłem go z kabli i wyjechałem najszybciej jak mogłem. Wtedy
nie wiedziałem, że ropniaki jadą wraz ze mną w moim baku... Gdy
tylko pierwszy z nich wpadł do komory spalania, pozostałe wpadły w
furię. Straciłem panowanie, zeskoczyłem, a z pękniętego baku
motoru zaczęły wypełzać one. Były wszędzie. Wyciągnąłem
pistolet i zacząłem strzelać. Każdy stwór, którego trafiłem,
stawał w ogniu. Gdy pozostałe to zobaczyły, przestały być tak
ociężałe. Zmieniły się w pełzające z niesamowitą prędkością
plamy paliwa, które zaczęły na mnie nacierać. Oblepiały mi nogi,
wpełzywały po moim ciele, usilnie pragnąc wniknąć do moich ust i
nosa. Każda próba ich zdjęcia kończyła się przenikaniem moich
palców przez ich ciała. Opierałem się, tarzałem, były jednak
coraz bliżej. W tym momencie nastał świt. Wraz z pierwszymi
promieniami słońca Ropniaki rozpadły się. Nie chciałem wiedzieć
czy po zmroku ponownie się złożą. Biegłem. W Vegas sprzedałem
wszystko, byle tylko to z siebie zmyć. Od tamtego czasu nigdy nie
użyłem samochodu. Ropniaki mogą teraz być wszędzie rozniesione
przez nasz konwój i klientów stacji. Słyszałem później, że
jeżeli Ropniaki kogoś dopadną i uduszą, to przerabiają jego
ciało na większą ilość swoich braci. Dlatego jeżeli znajdziecie
na pustyni kałużę paliwa, lub (co gorsza) człowieka leżącego w
takiej kałuży – uciekajcie stamtąd najszybciej jak potraficie i
nie dajcie się zaskoczyć nocy.
Relacja
odkrywcy i jednocześnie jednej z niedoszłych ofiar Ropniaków
…Okazuje się, że
Ropniaki składają się niemal całkowicie z krótkich węglowodorów,
które nieustannie zmieniają swoją strukturę. Między nimi da się
odnaleźć pojedynczą grupę komórek, która wyekstrahowana z
okalającej ją ropy – umiera. Jest to jedno z bardzo rzadkich
zjawisk tak precyzyjnego oddziaływania komórek na swoje otoczenie,
wręcz kierowania nim. Same Ropniaki żywią się materią organiczną
z której odbudowują swoje naftowe ciało, cały czas trawione przez
wewnętrzną komórkę. Najlepszym materiałem jest benzyna, która
nie wymaga żadnego przetworzenia, a jedynie adsorpcję na
powierzchnię ciała. Promieniowanie UV skutecznie powstrzymuje
metabolizm komórki, przez co cała struktura ją okalająca ulega
natychmiastowemu zniszczeniu... chociaż trafniej byłoby powiedzieć:
rozlaniu. Osobniki przechowywane w warunkach beztlenowych umierają,
a w chwili gdy zaczyna brakować im powietrza zachowują się, jak w
kontakcie z ogniem – dotychczas spokojne, zaczynają walczyć i
starają się dostać do tlenu. Jest to powodem wybuchania zbiorników
z benzyną, w której się zalęgły. Utrzymywane w świetle
pozbawionym ultrafioletu egzystują nieustannie, nie zmieniając
swojej aktywności w zależności od pory dnia i nocy...
Z racji wielu
doniesień o śmierci osób zaatakowanych przez Ropniaki
postanowiliśmy podać państwu kilka sposobów walki z nimi.
Najbezpieczniej jest nie wykazywać agresji i nie używać otwartego
ognia – w większości przypadków Ropniaki nie zainteresują się
innymi istotami. Jeżeli jednak w jakiś sposób im się naraziliście
i zaczęły was oblepiać – warto mieć przy sobie płyn do mycia
naczyń lub silników. Związki w nim zawarte skutecznie odstraszą
Ropniaki, naruszając ich nieskomplikowaną strukturę. Nie jest dla
nas wiadome, dlaczego Ropniaki reagują agresją na ogień, a
uciekają od środków żrących...”
fragment wykładu z
cyklu „Postnuklearna fauna i flora” na Uniwersytecie Princeton
Nazwa: Ropniak
Wielkość: kula o
średnicy 15 cm
Agresja: 5 (20 w obliczu
ognia lub podpalenia któregoś z Ropniaków)
Pierwsze spotkanie:
Problematyczny test Morale (Strach)
Ruch: 1metr/turę (3
metry/segment)
Trafienie: +80% (mały
cel)
Słaby punkt: brak
Budowa = liczebności
stadka
Zręczność: 6 (12)
Percepcja (węch): 18
Spryt: 6
Akcje:
- akcja za 3 segmenty: Oblepienie nóg
- akcja za 3 segmenty: Wspinaczka
- akcja za 3 sukcesy: Wniknięcie
Tryb berserkera: TAK
Wytrzymałość: 1
Draśnięcie
Redukcja ran: brak
Pancerz: brak
Ucieczka: nie ucieka
Specjalne właściwości:
- uderzony bronią sieczną/obuchową Ropniak rozpada się, a ponowne złożenie zajmuje mu 1 turę. Broń kłująca nie robi mu krzywdy
- Ropniaka można zabić tylko i wyłącznie podpalając go*. Powoduje to jego wybuch i zadanie Lekkich Poparzeń wszystkim dotykającym Ropniaka. Rany od wybuchów poszczególnych Ropniaków się sumują (reakcja łańcuchowa).
- Podpalenie jednego wzbudza gniew pozostałych Ropniaków. Stają się one wtedy szybsze i agresywniejsze (liczby w nawiasach)
- Ropniaki mają coś przypominającego oczy, jednak są ślepe. Ofiary wyczuwają za pomocą węchu.
- Użycie na nich (lub na powierzchni swojej skóry) płynu do mycia naczyń lub innych podobnych substancji odstrasza Ropniaki, które starają się uciec jak najdalej od zagrożenia.
- Ropniaki należy traktować jako ilość „organizmów” równą ilości ofiar. „Liczebność” każdego organizmu jest zależna od MG, a od liczebności zależy Budowa „organizmu”.
- Ropniaki nie są w stanie znieść światła słonecznego. Gdy ich dosięgnie, rozpadają się na płyn przypominający benzynę. Gdy ponownie się ściemni, wracają do własnej postaci.
*50% szans przy strzale z
broni palnej lub wybuchu Ropniaka. 100% dla czystego ognia (amunicja
zapalająca, miotacz ognia, itp.).
Oblepienie nóg: Ropniaki
starają się dotrzeć do nóg ofiary i przylepić się do jej nóg.
Wymaga to przeciwstawnego testu Zręczności. Jeżeli Ropniak
osiągnie 5 Punktów Przewagi, akcję tą uznaje się za dokonaną.
Każde 3 ropniaki działających razem zmniejszają o 1 wymaganą
przewagę. Oblepiona ofiara ma utrudnione poruszanie się o 50%
(2m/segment → 1m/segment)
Wspinaczka: Po uprzednim
oblepieniu nóg, Ropniaki przez całą turę wpełzają w górę
ciała ofiary, starając się dotrzeć do jej nosa i ust. Robią to z
prędkością 50cm/turę. Ofiara może się bronić poprzez
Przeciwstawny Test Budowy. Udany test zmniejsza prędkość do
25cm/turę.
Wniknięcie: Jeżeli
Ropniaki wspięły się na wysokość twarzy ofiary i osiągnęły 3
sukcesy przewagi w walce wręcz (Bijatyka) - wnikają do środka
ciała ofiary przez usta i nos. Postać upada na ziemię i zaczyna
się dusić. Co 15 sekund (5 tur) zdaje Trudny Test Kondycji. Jeżeli
zda te 3 testy lub ktoś podczas 5 minut spowoduje u niego wymioty –
przeżyje. W innym wypadku ofiara umiera w męczarniach dusząc się.
Każdy niezdany Test Kondycji powoduje kumultatywną karę 60% do
wszystkich testów (w tym także następnych testów Kondycji).
Jeśli załoga wrobi mnie w mistrzowanie - chyba wykorzystam te przeurocze stworzonka. Bardzo ciekawe są.
OdpowiedzUsuńNo i cieszę się, że wróciliście. Tęskniłam! :)